Film jest bardzo dosadny, jasny, klarowny i spójny. Nie ma w nim żadnych nie ścisłości. Przede wszystkim jednak, ma przełożenie na rzeczywistość wykraczającą daleko poza ZSRR.

Film jest "bardzo dosadny, jasny, klarowny i spójny". Też się zgadza. Jeżeli celem reżysera było przedstawienie np. sytuacji materialno-moralno-społecznej u schyłku Imperium. Ale poza tym? Czegoś chyba rzeczywiście brakuje...

Myślę, że chodziło o pokazanie tego, że przemoc nie ma ideologii, że nic tak naprawdę się nie zmienia. Na trupach starego imperium, młodzi pozostają przykuci (kajdanki) do tego samego łóżka, nikt ich tak naprawdę nie uwalnia i wchodzą w nową niewolę. O tym myślałem przy napisach końcowych.

Pozdrawiam

Prawda, przemoc nie musi mieć ideologii i, prawdę mówiąc, taką nawet ją wolę.
A może słabi, głupi i naiwni są przykuci do łóżka?
Młody bizniesmien Valera jakoś z tą nową niewolą sobie radzi.
Także wciąż na koniec pozostaje mi tylko "ale tam jest kaszana"...

Młody biznesmen, jest symbolem przemiany. Ziarnem pustej kopii (pustego) zachodu, która zostaje zasiana na gruncie tej całej patologii. Zwróć uwagę na jego koszulkę. Natomiast nie każdy w filmie musi być przykuty kajdankami do łóżka aby sens tej przenośni był słuszny. Różne postacie pokazują różne cechy przemian ustroju, ale zebrani w całość ukazują właśnie ten jeden wspólny mianownik. Być może właśnie słabi i naiwni ludzie są przykuci do łóżka, ale to nic nie ujmuje mojej interpretacji, dalej ci słabi ludzie to owce systemów, wykorzystywane przez brutalne wilki. Dla mnie to przesłanie akurat jest w miarę oczywiste.
"Ale tam jest kaszana", nie mogę przyznać Ci racji na gruncie twojego rozumowania (kierujesz się błędnymi przesłankami). Ponieważ to nie jest dokument, nie należy rozpatrywać tutaj samej tej historii (niektórzy dopatrują się faktycznych wydarzeń) bezpośrednio, chodzi tutaj bardziej o zbiorczą moc użytych w filmie analogii.

Pozdrawiam

Heh :) Zupełnie się nie zrozumieliśmy!
Przesłanie filmu jest jasne. Nie neguję Twojej interpretacji, jest OK, system wydał owoce jakie wydał.
W postach chodziło mi to, że nie ma czego przeżywać i roztrząsać w umyśle po tym na pewno dobrym filmie
- nie zostawia nic na dłużej, przynajmniej we mnie.

Zgadza się. Dobrze się zapowiadał, świetne zdjęcia i muzyka, niezła rozmowa przy stole, ale przy napisach końcowych nie ma o czym myśleć, nie zostaje nic więcej do powiedzenia ponad "ale kaszana" czy "ale tam mają kichę" (oczywiście nieco spłycam).