i postaci-degeneratów jeszcze nie przesądza, że nazwę film dobrym.
sorry, ale ten film jest jak amerykański thriller klasy B.
tam elementy realiów na pewno są prawdziwe: układy, alkohol, bezkarność funkcjonariuszy itd.
ale na przykład policjant jest mało wiarygodny. moim zdaniem film spełnił zadania, bo nie przekonał mnie co do jego motywacji. sadysta czy świr - to droga na skróty; łatwo uzasadnić jednym słowem, ale tak się nie robi dobrego kina. finalny powrót do religii profesorka - to samo. niby dlaczego miałby wrócić do religii skoro wcześniej mówił że ateiści mają poczucie obowiązku, która steruje ich moralnością. no to czemu się nawrócił? pewnej wiedzy o wypadkach na melinie też nie miał.
no i fabularnie też scenariusz leży. niby na co liczyła baba z dubeltówką. a gdyby otworzył drzwi policjant?
to już więcej punktów dałbym za scenografię i klimat, ale jako całość wypada blado. porównajcie sobie chociażby z "domem złym".