Fabuła, jak fabuła. Jak ktoś lubi Tarantino, to i to mu się spodoba. Jak ktoś woli filmy o scenariuszach prawdopodobnych, tego "Ładunek 200" będzie razić.
Ale godne podkreślenia są realia sowieckie w tle: odrapane klatki schodowe, portrety przywódców na ścianach, industrialne krajobrazy Lenińska, powszechny alkoholizm, Katedra Ateizmu Naukowego i łagierne przyjaźnie, Wietnamczyk pomagający pędzić bimber, wojskowy trep i trupy zabitych w Afganistanie żołnierzy sowieckich... Mocna (i zaskakująca) jest scena egzekucji w odrapanym więzieniu. I właśnie za realia sowieckie a nie za fabułę dałem "7".
Podpisuję się pod wszystkim co wymieniłeś, ale sam film oprócz tego pokazuje zezwierzęcenie ludzi żyjących w nieludzkim systemie totalitarnym i to bez znaczenia czy jest się zwykłym obywatelem czy partyjniakiem: wszyscy chleją, żeby nie widzieć otaczającej rzeczywistości, każdy myśli o sobie i ma innych w żopsku, a dookoła apatia i beznadzieja...
Jaki Tarantino?! Zero podobieństwa. Jeśli dla Ciebie niedorzecznie tryskająca z ran krew i wszechobecny pastisz u Tarantino, to to samo, co dosłowny naturalizm u Bałabanowa to współczuję. Bardzo nietrafione porównanie- tak samo jak kiedyś ktoś napisał o Domu Złym Smarzowskiego, że kino jak u Tarantino. No nie. No zdecydowanie nie.